Aktualności
W wakacyjnym klimacie: Kamil Nowacki: Wielki fan Realu Madryt
Dodane przez: Redaktor tzostrovia 17 lipca, 2019
Jak był mały i jeździł na wiosce na małym motocyklu, to sąsiedzi straszyli go policją. Tata zabrał go więc na minitor żużlowy do Wawrowa i tak zaczęła się przygoda ze speedwayem 7-letniego Kamila Nowackiego. W miniżużlu osiągał wielkie sukcesy. Szybko okrzyknięto go sporym talentem. Przygoda z żużlem klasycznym może nie potoczyła się jeszcze tak jak oczekiwano, ale wszystko przed młodym zawodnikiem, który otoczony pomocą rodziny pnie się po kolejnych szczeblach żużlowej hierarchii. Prywatnie jest wielkim fanem Realu Madryt i marzy o tym, by zobaczyć mecz Królewskich na Santiago Bernabeu.
–Miałem wtedy 7 lat – rozpoczyna wspomnienia Kamil Nowacki. – Jeździłem na małym motocyklu crossowym na wiosce pomiędzy blokami u mojej babci. Nie wszystkim się to podobało, bo sąsiedzi straszyli mnie nawet policją. Później jeździłem w mojej miejscowości na takiej nawierzchni piaszczystej na boisku. Wtedy też były skargi, że niszczę motocyklem to boisko. Tata w końcu zdecydował się zabrać mnie tam, gdzie nikt nie miał do mnie pretensji, że trenuję. Udaliśmy się na minitor do Wawrowa. Tam zacząłem uczyć się jazdy na motocyklu. Moim pierwszym trenerem był pan Nowak, a później w jego miejsce zajęcia zaczął prowadzić trener Woźniak – dodaje wychowanek gorzowskiej Stali, reprezentujący już trzeci sezon z rzędu klub z Ostrowa Wielkopolskiego.
–Czuję się tutaj jak w domu, choć nie ukrywam, że w sercu mam Stal. To na żużlu w Gorzowie się wychowałem. Od piątego roku życia chodziłem na żużel z moimi rodzicami, a także wujkiem i ciocią. Najbardziej z lat dziecięcych zapamiętałem moment, kiedy prezes Władysław Komarnicki palił marynarkę po awansie do Ekstraligi po wygranym finale z drużyną z Ostrowa – śmieje się Kamil. – W życiu bym wtedy nie pomyślał, że trafię w przyszłości właśnie do Ostrowa. Najwyraźniej nic nie dzieje się przypadkowo. Widzimy, jak ten światek żużlowy jest mały, jak to wszystko zatacza koło – dodaje nasz rozmówca.
Kamil Nowacki szybko zaczął święcić sukcesy w miniżużlu. –W 2012 roku zostałem mistrzem Polski. W kolejnym sezonie obroniłem ten tytuł. Na dodatek w 2012 roku wygrałem indywidualny i drużynowy Puchar Polski oraz Drużynowe Mistrzostwo Polski. W kolejnym sezonie obroniłem wszystkie cztery złote medale.Wyniki z minitorów motywowały mnie, by kilka lat później na dużym motocyklu i w prawdziwym żużlu powtórzyć wyczyny z 2012 czy 2013 roku. Nadal nie porzucam marzeń i będę się starał, by dopiąć swego – zapewnia młody żużlowiec.
Pisząc o Kamilu Nowackim, trudno nie wspomnieć dramatycznych wydarzeń z jego przygody ze speedwayem. Sam zawodnik stara się unikać tego tematu i nie wraca do wypadku z treningu w Gorzowie w sezonie 2016. – Było, minęło. Mamy rok 2019. To wszystko wydarzyło się trzy lata temu. Patrzę do przodu, a nie spoglądam wstecz. Gdybym rozpamiętywał to, co działo się wcześniej, nie powinienem wsiadać już na motocykl. Wymazałem to wszystko z pamięci – zapewnia nasz rozmówca.
Kamil Nowacki nie kryje, że żużel to jego przyszłość i na swojej karierze skupia się teraz najbardziej. Krok po kroku stara się być coraz lepszym zawodnikiem. Wierzy, że na PGE Ekstraligę przyjdzie jeszcze czas w rodzinnym Gorzowie. – Nie żałuję decyzji, że ponownie jestem w Ostrowie. Wybrałem tak już po zakończeniu poprzedniego sezonu. Mam jeszcze czas, by ścigać się w najlepszej żużlowej lidze świata. Nie oznacza to, że o tym nie marzę i nie myślę. Mam cele i marzenia, do których dążę – zapewnia żużlowiec.
Edukacja? Najlepiej byłoby chyba przemilczeć ten temat. – Wszystko zależy od predyspozycji danego człowieka. Jednemu wiedza do głowy wchodzi łatwiej, a drugiemu trudniej. Ja musiałem mieć przyjemne rzeczy w szkole, żeby wchodziło mi to do głowy. Nie było ich niestety, zbyt dużo – odpowiada Kamil Nowacki na pytanie o to, czy trudno jest łączyć naukę z zawodowym uprawianiem sportu.
Pasją juniora Arged Malesa TŻ Ostrovia jest nie tylko speedway. – Interesuję się także piłką nożną. Kibicuję Realowi Madryt. Moim marzeniem jest pojechać na mecz Królewskich do Madrytu i zobaczyć na żywo z Santiago Bernabeu grę swoich piłkarskich idoli. Jedynym profesjonalnym meczem, który widziałem na żywo był pojedynek w Serie A we Włoszech. Pojechałem na mecz AC Milan – Sampdoria Genua, kiedy Dawid Kownacki grał w Sampdorii. Jak będzie okazja, postaram się go teraz odwiedzić w Niemczech i może zobaczę mecz Bundesligi. Ciągle jednak marzę o tym, by wejść na Santiago Bernabeu w Madrycie i oklaskiwać tam Real – podkreśla Kamil Nowacki.