Grzegorz Walasek był gościem programu Eleven Call Live

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 16 kwietnia, 2020

Żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovia, Grzegorz Walasek był gościem środowego programu Eleven Call Live, który prowadzi Anita Mazur w stacji Eleven Sports. Nasz zawodnik opowiadał m.in. o tym, jak spędza czas na kwarantannie, a także jaki wpływ ma wprowadzenie limiterów obrotów na starcie.

Grzegorz Walasek nie krył, że jest ciężko wysiedzieć w domu, ale podkreślał, że ma sporo pracy. – Zajmuję się wszystkim tym, na co do tej pory nie miałem na to czasu. Wiosną, kiedy wszystko zaczyna kwitnąć w ogrodzie jest dużo rzeczy do zrobienia. Wiele rzeczy mi nie wychodzi, bo nigdy do tej pory tego nie robiłem. Staram się po prostu zabić czas – powiedział na antenie Eleven Sports reprezentant ostrowskiego klubu.

Żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovia odbył w marcu dwa treningi. Jeden z nich zakończył się zapaleniem motocykla. – Nie mogę nic konkretnego powiedzieć o wprowadzonych limiterach, bo za mało pojeździłem. Zapalił mi się motocykl. Chciałem na treningu pojeździć na czymś, na czym nie będę jeździł podczas meczów ligowych. Zapomniałem o przełożeniu świecy i chyba z tego, nie wiem, jak, ale dwa razy zapalił mi się motocykl. Tak naprawdę nic na temat limiterów nie wiem. Wydaje mi się, że nie będzie to miało wielkiego wpływu na naszą jazdę – tłumaczył Grzegorz Walasek, odpowiadając na pytania Anity Mazur.

Grzegorz Walasek nie uważa, by wprowadzenie limiterów ograniczy znacząco koszty serwisów. – Od początku mojej kariery nie nakręcałem manetki gazu na starcie na maksa. Przyzwyczajenia na pewno są. Znam chłopaków, którzy podjeżdżają pod taśmę i do oporu kręcą manetką. Ja raczej będę zaliczał się do grona zawodników, którzy w ogóle nie odczują wprowadzenia limitera obrotów na starcie. Czy to jest dobra zmiana? Nie wydaje mi się, żeby to było coś, co pozwoli nam zaoszczędzić na czymkolwiek. Czasami silniki do serwisu oddawałem nie po przejechaniu konkretnej liczby wyścigów, ale bardziej profilaktycznie. Czasami podczas zawodów do gaźnika wpadnie jakiś piach czy inne zabrudzenie. Wolę dać silnik do tunera, otworzyć głowicę i sprawdzić, czy jest wszystko w porządku czy jest czysto, płacąc za serwis i wymianę części niż myśleć o tym, czy nic złego się nie wydarzy. Koszty będą zatem takie same, jakby tych limiterów nie wprowadzono – powiedział Walasek.