Juniorzy na razie na piątkę. Nowacki i Kościelski robią swoje

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 8 kwietnia, 2019

Nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca, ale na razie juniorzy Arged Malesa TŻ Ostrovia są solidnym punktem beniaminka Nice 1. Ligi Żużlowej. W obu meczach wygrali wyścigi młodzieżowe podwójnie, choć oczywiście w niedzielnym meczu odbyło się to przy sporej dozie szczęścia.

W pierwszej odsłonie wyścigu młodzieżowego para Arged Malesa TŻ Ostrovia jechała na 1:5 z duetem Car Gwarant Startu Gniezno. Defekt motocykla Kevina Fajfera, który zakończył się upadkiem, odwrócił radykalnie losy drugiego wyścigu dnia. – Szczerze mówiąc, trochę mnie zaskoczył tor. Kiedy leżałem powiedziałem do mojemu teamowi, żeby zmienili pewne ustawienia i później było już ok. Kevinowi Fajferowi zatarł się silnik. Widziałem, że jedzie prosto. Ja jechałem też szeroko i musiałem się położyć, żeby zarówno sobie jak i Kevinowi nie zrobić większej krzywdy – opisuje wydarzenia z drugiego wyścigu Kamil Nowacki.

Los dał mi tak naprawdę trzecią szansę w wyścigu młodzieżowym, żeby wygrać ten w bieg. Przypilnowałem startu, a Marcin (Kościelski-dop.MK) dojechał i wygraliśmy podwójnie. Z kolejnych wyścigów też jestem zadowolony. W tym trzecim starcie nie zmieniłem jednak odpowiednio ustawień motocykla. Wiem jednak, że mogłem również zapunktować w dwunastym wyścigu – podsumował występ w niedzielnych derbach Wielkopolski Kamil Nowacki.

Pozytywnie w barwach Arged Malesa TŻ Ostrovia prezentuje się także pozyskany przed sezonem z Get Well Toruń Marcin Kościelski. W niedzielę 21-latek zdobył 3 punkty i 1 bonus. – Wyścigi młodzieżowe, a także punkty zdobywane przez nas na juniorach zespołu rywali są bardzo ważne w końcowym rozrachunku. Mogą czasami decydować o wyniku meczu – ocenił Kościelski.

Junior miał do siebie pretensje o wyścig ósmy, w którym przyjechał do mety ostatni, a po starcie był drugi. – Fajnie pojechałem z tego czwartego pola i wyszliśmy z panem Walaskiem na 5:1, jednak popełniłem błędy. Trzeba wyciągać z nich wnioski i mam nadzieję, że następnym razem na ostrowskim torze będzie jeszcze lepiej – podsumował Marcin Kościelski.

Wychowanek toruńskiego klubu nie krył, że miał spore problemy z dopasowaniem się do ostrowskiego toru. Dużo dały mu wskazówki od Nicolai Klindta. – Po konsultacji z chłopakami z drużyny, doszedłem już do ładu z ustawieniami sprzętu. Dziękuję przede wszystkim Nicolai Klindtowi za cenne podpowiedzi o startach. Mam nadzieję, że w następnym meczu będę miał jeszcze lepsze wyjście spod taśmy – zakończył Kościelski.