Radosław Strzelczyk: To ma być waleczna drużyna, która da kibicom emocje

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 13 listopada, 2019

-Nie mamy gwiazd, ale żużlowców, którzy mają stworzyć drużynę z prawdziwego zdarzenia. Dużo obiecuję sobie po współpracy z Antonem Nischlerem – mówi Radosław Strzelczyk. Prezes TŻ Ostrovia podsumowuje okres transferowy i ocenia zespół, który zbudowano w Ostrowie na sezon 2020.

Jaka będzie drużyna Arged Malesa TŻ Ostrovia na sezon 2020? Nazwiska znamy, ale jaki to ma być zespół?

-Charakterny i waleczny. Myślę, że taki będzie. Będziemy chcieli dać dużo pozytywnych emocji kibicom. Mam nadzieję, że kibice nie przyzwyczaili się tylko do zwycięstw.

To element asekuracji?

-Nie. Po prostu to jest sport i trzeba o tym pamiętać, że porażki też się kiedyś zdarzą. Chodzi o to, by umieć je przyjąć z pokorą i wyciągnąć z nich wnioski. Chcemy, by żużlowcy cieszyli jazdą naszych kibiców, dawali satysfakcję również nam, bo to jest też bodziec do dalszej pracy. Pewnie, że chcemy, aby sukcesów było więcej niż porażek. Zrobimy wszystko, by tych porażek było jak najmniej. Podkreślam raz jeszcze, to jest sport, to są emocje. Nie zawsze się wygrywa. Zdarzają się też gorsze chwile. Mam jednak nadzieję, że to doświadczenie tej drużyny zaowocuje.

Apropos doświadczenia, kibice mają podzielone opinie na ten temat. Co pan im odpowie? Dlaczego taki wiekowy zespół?

-Na doświadczenie zawodników patrzymy jako ich atut, a nie brak perspektyw i ambicji. W naszej kadrze są żużlowcy doświadczeni, ale tacy, którym jeszcze się chce i mają ambicje. Ich doświadczenie ma pomóc przede wszystkim naszej młodzieży. Ci młodzi chłopcy mają się od kogo uczyć i podpatrywać. Będą ze swoimi starszymi kolegami współpracowali w parku maszyn. To bezcenna lekcja żużla, którą nasi wychowankowie będą mieli na co dzień czy to podczas treningów czy zawodów.

Co ma być atutem ostrowskiej drużyny?

-Jedność i właśnie drużyna w pełni znaczenia tego słowa. W razie słabszego dnia kolegi, drugi jest go w stanie zastąpić. Nie stawiamy na nie wiadomo jakie nazwiska i gwiazdy z TOP 3 czy TOP 5 ligi. To są jednak solidni żużlowcy, którzy wiedzą o co walczą. Pomimo wieku, sprawia im to nadal przyjemność.

Kończy się okres transferowy. Czy w jego trakcie udało się zrealizować wszystkie założenia czy były też inne koncepcje składu?

-W trakcie okresu transferowego przejawia się wiele nazwisk. Czasami są to tylko luźne zapytania, czasami dochodzi do konkretnych rozmów, niekiedy wręcz do uzgodnienia warunków, a nie zawsze później jest to już finalizowane w postaci kontraktu. Było kilka tematów, które wydawały się potwierdzone, a później odmawiane. Ogólnie, tegoroczny okres transferowy był według mnie spokojniejszy dla naszego klubu niż w zeszłym roku. Wówczas jako beniaminek mieliśmy naprawdę trudno pozyskać zawodników. Dużo żużlowców odmówiło nam. W tym roku panował duży spokój. Kilka nazwisk się przewinęło. Najbardziej nas cieszyło, że ci wszyscy, którzy u nas jeździli, chcieli z nami zostać. Nie każdy miał jednak taki dobry sezon, a staraliśmy się patrzeć na to, by ta drużyna na rok 2020 była wzmocniona, bo rywale też zrobili transfery.

Od początku mówił pan, że będzie to ewolucja, a nie rewolucja w składzie z 2019 roku…

-Dokładnie, bo trudno byłoby mówić o rewolucji w momencie, gdy drużyna jest rewelacją sezonu. Awansowaliśmy do finału, w którym byliśmy blisko awansu. W barażach ze Stalą Gorzów, pomimo dwóch porażek, też powalczyliśmy.

Wymiana najsłabszego ogniwa, czyli Aleksandra Łoktajewa, to był cel transferowy klubu?

-Saszka to bardzo fajny chłopak. Ma potencjał na dobrą jazdę. Z roku na rok jednak trochę obniżał loty, a moim zdaniem to żużlowiec z papierami na jazdę w Grand Prix. Między innymi chcieliśmy wzmocnić zespół, pozyskując w jego miejsce innego zawodnika. Jest Rafał Okoniewski, żużlowiec, który miał średnią powyżej 1,9 punktu, czyli na poziomie naszych liderów. Szkoda także Renata Gafurowa, bo to świetny żużlowiec. Życzę mu, żeby się odbudował. To bardzo pozytywny człowiek, który dwa lata spędził w naszym klubie.

Paradoksalnie nie żużlowcy, a Anton Nischler może być najlepszym transferem Ostrovii?

-Życzyłbym tego sobie i drużynie. Wiadomo, jak ważny jest sprzęt. Jeśli trafi ze swoimi nowinkami technicznymi, to będziemy bardzo szczęśliwi. Inicjatywa zacieśnienia współpracy wyszła od braci Garcarków. Z Tomaszem Gapińskim, niemiecki tuner współpracuje od 10 lat. Widzieliśmy w zeszłym sezonie, jakie efekty przynosi ta współpraca. My jako klub byliśmy zadowoleni, bo Tomek miał bardzo szybki sprzęt właśnie od Antona Nischlera. Udało nam się zaprosić Antona do Ostrowa. Przyjechał, poznaliśmy się i okazało się, że jest bardzo pozytywnym człowiekiem, który pod względem charakteru pasuje do nas. Opowiedział nam o swoich nowinkach. Przekazał dużo ciekawostek. Chce wrócić na światowy TOP. Ten tuner wie, co robi. Chce nam pomóc. Będzie z nami na sparingach. Będziemy testowali jego nowości. To cieszy, bo najważniejsza jest dobra współpraca tunera z klubem i zawodnikami.

Kiedy kibice zobaczą zespół na sezon 2020 po raz pierwszy?

-Tradycyjnie przed świętami Bożego Narodzenia chcemy zorganizować prezentację drużyny Arged Malesa TŻ Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Termin tej prezentacji jest już ustalony. Będzie to niedziela, 15 grudnia. Godzinę i szczegóły jeszcze podamy kibicom. Jak co roku zapraszamy naszych fanów na prezentację do Galerii Ostrovia, której przy okazji dziękuję za całoroczną współpracę. Kolejną atrakcją dla kibiców będzie Bal Żużlowca, który organizujemy 11 stycznia 2020 roku. Można już sobie ten termin w karnawale rezerwować, a o szczegółach tych wszystkich przedsięwzięć będziemy wkrótce informować. Niedługo także ruszymy ze sprzedażą karnetów na sezon 2020.