Tomasz Gapiński: Nie mogę zwalać winy na sprzęt, to muszę na siebie

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 10 kwietnia, 2019

Tomasz Gapiński otwarcie sezonu ma imponujące. Ambitny żużlowiec jest wobec siebie wymagający. Nawet, kiedy zdobywa prawie komplet punktów, mówi, że jest jeszcze wiele rzeczy do poprawki. Zapraszamy do lektury rozmowy z perfekcjonistą Arged Malesa TŻ Ostrovia.

Zdobyłeś 11 punktów i 3 bonusy w meczu derbowym z Car Gwarant Startem Gniezno. Występ bliski ideału. Musisz być pewnie zadowolony?

Cieszy mnie zwycięstwo naszej drużyny. Choć wygraliśmy, a moich punktów było sporo, nie jestem do końca zadowolony.

Dlaczego?

W pierwszych dwóch wyścigach jechałem nerwowo. Debiutowałem przed ostrowską publicznością i jeszcze teraz po meczu czuję emocje. Strasznie źle czułem się przed zawodami. Za bardzo chciałem. Punkty może i zdobywałem, ale jazda nie wyglądała tak, jakbym sobie tego życzył.

Jesteś bardzo wymagający wobec siebie…

Jestem. Mam dobry sprzęt. Jak już silniki jadą, to muszę narzekać na siebie. Wiem, co trzeba jeszcze poprawić. W kolejnych wyścigach było już lepiej. Muszę się skupić, żeby od początku zawodów było dobrze.

Odnieśliście chyba nadspodziewanie wysokie zwycięstwo 56:34…

Rzeczywiście, jest wysoka wygrana, ale musimy nadal pracować, by nasza forma była dobrze i sprzęt jechał tak, jak trzeba. Odbudowaliśmy chyba trochę Renata Gafurowa. Mam nadzieję, że jak on się jeszcze obudzi na dobre, to będziemy mieli solidny cały zespół.

Jak się jeździło przed praktycznie kompletem publiczności?

Świetnie. Bardzo dziękuję kibicom za tak liczne przybycie i doping. Ukłony dla naszej publiczności. Zapraszamy ich na kolejne spotkania. Liczę, że będą z nami przez cały sezon. Dziękuję kibicom, ale także nie mogę zapomnieć o moich sponsorach. Dziękuję firmie panów Jana i Andrzeja Garcarków za ten fajny sprzęt, za tę dużą inwestycję w moją osobę. Będę starał się im odwdzięczyć dobrą jazdą. Jeszcze raz wielkie dzięki.

Jak mecz wyglądał z perspektywy parku maszyn? Początek był nerwowy?

Szczerze mówiąc, nie powiem co się działo w naszych boksach, bo sam byłem strasznie zdenerwowany. Oczywiście dopingowaliśmy się wzajemnie i wspieraliśmy. Powtarzaliśmy sobie, że trzeba skupić się na stracie i na rozegraniu pierwszego wirażu.

To było kluczem do sukcesu w tym meczu?

Dokładnie. Nawet nie wiem, czy było dużo mijanek, bo wszystkich wyścigów nawet nie śledziłem. Koncentrowałem się na swoim sprzęcie.