Usłyszane po meczu w Gorzowie: Liczyłem, że ujedziemy więcej punktów. Nadal bronimy twierdzy Ostrów

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 7 października, 2019

-Do połowy meczu nie zanosiło się na taki pogrom. Liczyłem, że ujedziemy więcej punktów. Teraz chcemy obronić twierdzę Ostrów i wygrać w rewanżu choćby dwoma punktami – to najczęściej słyszane słowa ze strony ostrowskiej ekipy po pierwszym meczu barażowym w Gorzowie.

Marcin Kościelski: Spodziewałem się, że nie będzie łatwo. Wywodzę się z klubu ekstraligowego. Kiedy jeździłem w Toruniu, widziałem, jak wygląda PGE Ekstraliga. Poziom jest wyższy. Myślę, że w Ostrowie nie będzie już takiego wyniku i powalczymy. Tor był mylący, bo początkowo faktycznie wydawało się, że jest niczym plastelina. Wszyscy poszliśmy z ustawieniami do góry, co nie było dobre. Później zeszliśmy w dół, a jak poszliśmy jeszcze niżej, to już była kompletna katastrofa. Pogubiliśmy to taką granicę ustawień, gdzie można było się dobrze pościgać. Dobrze, że chociaż w niektórych wyścigach postawiliśmy się rywalowi. OSTROpoSWOJE jedziemy do samego końca.

Tomasz Gapiński: Liczyłem na swój lepszy występ. W dwóch wyścigach nie było źle, ale później przytrafiło mi się spalone sprzęgło. Mogę tylko przeprosić. Myślałem, że podłączę się do walki z zawodnikami Stali Gorzów, a nie udało się to. To nam pokazało, ile jeszcze brakuje do najlepszych.

Sebastian Szostak: Liga, to jest liga. Fajne uczucie, debiutować w takim meczu. Był lekki stresik. Trener uspokajał, żeby podejść na luzie, bo to pierwszy mecz. Miałem tylko przypilnować startu, bo był bardzo przyczepny. Robi wrażenie ta cała otoczka ekstraligowa, kiedy wyjeżdża się na prezentację. Jeszcze na dodatek była uroczystość, bo Bartosz Zmarzlik został mistrzem świata i witano go w Gorzowie. W tym pierwszym wyścigu na ostatnim wirażu zerwał mi się łańcuszek sprzęgłowy.

Mariusz Staszewski (trener): Końcówka meczu kompletnie nam nie wyszła i odjechali nam, bo z przebiegu meczu śmiało można było zaryzykować, że uzbieramy te 36 punktów. Jeśli chodzi o rezerwy taktyczne, one nie szły na Bartosza Zmarzlika, tylko szły na juniora albo na Petera Kildemanda, bo próbowałem ratować remis w tych wyścigach. Trzeba było spojrzeć szerzej. My przyjechaliśmy do Gorzowa po jak najniższą przegraną. Do pewnego momentu nam to wychodziło. W końcówce najzwyczajniej brakowało nam argumentów. My jesteśmy w Nice 1. Lidze Żużlowej, a oni w PGE Ekstralidze. Niby po starcie dużej różnicy nie było widać, a jednak na mecie pierwsi meldowali się gospodarze. Ta różnica mimo wszystko jest. Sezon dla nas był jednak udany. Pięknie byłoby w ostatnim meczu obronić twierdzę Ostrów.

Radosław Strzelczyk (prezes): Początek meczu nie wyglądał najgorzej. Do połowy zawodów trzymaliśmy dystans 10 punktów. W drugiej części spotkania gorzowianie pokazali nam miejsce w szeregu. Pozostaje nam odjechać mecz w Ostrowie. Było widać różnicę pomiędzy PGE Ekstraligą. Można pochwalić Grzegorza Walaska i Nicolai Klindta. Pozostali chłopacy pogubili się. Dla nas to dobra lekcja, z której trzeba wyciągnąć wnioski. W rewanżu chcemy obronić twierdzę Ostrów. Nikt u nas nie wygrał i będziemy walczyć chociaż o minimalne zwycięstwo różnicą dwóch punktów.