Aktualności
W wakacyjnym klimacie: Marcin Kościelski – stworzony do żużla
Dodane przez: Redaktor tzostrovia 16 lipca, 2019
Moja przygoda z motocyklami zaczęła się od małego motocykla crossowego, który otrzymałem na pierwszą komunię świętą. Do żużla jednak jestem chyba stworzony, bo kiedy mama mnie rodziła, mój tata był wtedy na zawodach – śmieje się Marcin Kościelski, junior toruńskiego klubu, który świetnie zaaklimatyzował się w Ostrowie.
–Jeszcze będąc w wózku tata zabierał mnie na żużel i w ten sposób zaraziłem się speedwayem. Nawet, kiedy byłem chory, to płakałem, żeby rodzice mnie zabrali. Koniec, końców zawsze jakoś uprosiłem ich i jechałem z rodzicami na zawody. Braliśmy udział nawet w meczach wyjazdowych toruńskiej drużyny – rozpoczyna opowieść o swojej miłości do speedwaya Marcin Kościelski.
Nic więc dziwnego, że prezent na pierwszą komunię świętą był tematyczny. –Dostałem mały motocykl crossowy. To był mój pierwszy motor, na którym na uczyłem się jeździć. Później, gdy usłyszałem, że jest miniżużel w Toruniu, to udało mi się namówić rodziców, żeby zgodzili się na moje treningi. Po pół roku zdałem licencję na miniżużel. To była połowa 2012 roku. Po roku jazdy zacząłem jeździć w zawodach młodzieżowych na miniżużlu. Największym sukcesem jest brązowy medal Mistrzostw Europy na motocyklach o pojemności 125 cm3. Zająłem też trzynaste miejsce na Mistrzostwach Świata na tych samych motocyklach. Pechowo dla mnie zakończyły się Mistrzostwa Świata na motocyklach o pojemności 250 cm3, gdzie walczyłem o pierwszą piątkę, będąc najlepszym z Polaków. Niestety, w Opolu wówczas złamałem obojczyk –opowiada Marcin Kościelski.
-Później zdałem licencję żużlową na popularne „pięćsetki”. Tak to się toczy do dnia dzisiejszego – wspomina swoje początki Kościelski. W klasycznym żużlu dotychczas 21-latkowi nie wiodło się tak dobrze jak w miniżużlu. – Wydaje mi się, że trochę za długo byłem na miniżużlu. Szybciej mogłem rozpocząć przygodę ze speedwayem na pięćsetkach. Nie miałem okazji jeździć w lidze. Tak naprawdę to jest mój pierwszy sezon, gdzie dostałem szansę startów w Ostrowie. Mogę dzięki temu zbierać doświadczenie – dodaje junior Arged Malesa TŻ Ostrovia, który szczególnie w ostatnim czasie poczynił spory postęp.
– Wiele osób pyta choćby mojego mechanika, co się stało z Marcinem Kościelskim, że jest on w tym roku zupełnie innym zawodnikiem. Odpowiadamy, że nic nie zmieniłem, poza klubem i warsztatem. Nie wiem, co się podziało. Ważne, że na plus. Czuję progres, widzę, że to zmierza w dobrym kierunku. Kończąc zawody w upale 35 stopni, gdzie odjechałem 6 wyścigów, mógłby zaraz jechać kolejne. Jak się wygrywa, taka ogromna jest motywacja. Wówczas żużel wydaje się łatwy – tłumaczy Kościelski.
Nasz bohater jest jednym z wyższych żużlowców, którzy obecnie uprawiają speedway. W dobie walki o jak najniższą wagę, wzrost może przeszkadzać. –Słyszałem dużo takich uwag, że gdzie ja się pcham z moim wzrostem na żużlowca. Jak widać po mojej sylwetce na motocyklu, jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. Patrick Hougaard niedawno zakończył karierę. Duńczyk był o centymetr niższy ode mnie. Ja mierzę 190 centymetrów. On notował dobre wyniki, jeżdżąc w Polonii Bydgoszcz czy w lidze duńskiej. Można skutecznie jeździć na żużlu bez względu na wzrost – wyjaśnia Kościelski, który przypomina ciekawą sytuację z siodełkiem od Piotra Protasiewicza. –Miałem z reguły niższe siedzenia. Kiedy udało się pożyczyć siodełko od pana Piotra Protasiewicza, to wszystko się zmieniło. Tata przyjechał z pracy na trening. Usiadł na trybunie, nie wiedząc, że mam inne siodełko. Przyszedł w przerwie z pytaniem, dlaczego inaczej jadę. Odpowiedziałem tylko, żeby spojrzał na siedzenie. Od tamtej pory zamawiam dla siebie siedzenia pod wymiar, na którym jeździ Piotr Protasiewicz. Do tej pory to gra – wspomina.
Torunianin zakończył już edukację. Teraz pochłania go tylko żużel. –Rok temu skończyłem czteroletnie Technikum Samochodowe. Na dzień dzisiejszy już się nie uczę. Moje życie kręci się wokół żużla i warsztatu – dodaje. Kiedy ma czas wolny, aktywnie wypoczywa. -Lubię jeździć na pitbike’ach, na rowerze. Teraz jest dobra pogoda na kajaki. Lubię brać udział w spływach kajakowych z rodziną i znajomymi. Czasami wybieram się na strzelnicę. Lubię aktywnie spędzać wolny czas – kończy żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovia.