Walasek w Canal+ „Nie pozwolić umrzeć klubom. Zazdroszczę Mariuszowi Staszewskiemu chłopaków w szkółce”

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 27 kwietnia, 2020

Grzegorz Walasek i Tomasz Gollob byli gośćmi Gabriela Waliszko w niedzielnym programie #sportwkoronie, który pokazała Platforma Canal+. Mowa była oczywiście o Grand Prix w Terenzano z 2009 roku, które Gollob wygrał, a Walasek był czwarty. Poruszono także wiele innych ciekawych tematów związanych z ostrowskim żużlem. – Nie mówmy teraz o awansach, ale skupmy się na ratowaniu klubów. Nie tylko TŻ Ostrovii, ale innych ośrodków pierwszo i drugoligowych – podkreślał Grzegorz Walasek.

Informacja o starcie rozgrywek PGE Ekstraligi 12 czerwca to bez dwóch zdań dla kibiców speedwaya wydarzenie weekendu. – Przynajmniej jest już jakiś plan dla zawodników z PGE Ekstraligi. Mogą oni zacząć powoli się przygotowywać. Odstawić ciągłe bieganie, przesiąść się na motocykle crossowe, a później żużlowe. Niestety niższe ligi muszą jeszcze poczekać na jakiekolwiek decyzje. Uważam, że one już są spóźnione, ale jest jak jest i czekamy dalej – mówił na antenie Canal+ Grzegorz Walasek.

Motocykle już dawno są gotowe. Czekam tak naprawdę tylko za sprzęgłami, które były zamówione z opóźnieniem i idą one z Anglii, gdzie też jest problem z wirusem. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać. Mam ogród, z którego tak naprawdę od miesiąca nie wychodzę. Jedyną moją drogą jest droga do sklepu po rzeczy ogrodowe i po powrocie zabieram się za pracę w ogródku. Oczywiście także biegam. Dobrze, że mam chociaż taką możliwość, dzięki temu, że posiadam dom. Nie wyobrażam sobie siedzenia na balkonie czy bycia zamkniętym w domu, nic nie robiąc. Ja muszę się poruszać, muszę się przemieszczać, bo inaczej się źle czuję z tym wszystkim – podkreślał żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovia.

Grzegorz Walasek w rozmowie z Gabrielem Waliszko wspominał także swoje występy w Grand Prix. Motywem przewodnim było turniej z włoskiego Terenzano z 2009 roku. – Są zawodnicy jak Tomasz Gollob, którzy liczą wygrane finały w Grand Prix. Dla mnie sam awans do Grand Prix był wielkim sukcesem. Nie miałem zbyt wielu ludzi, którzy mogliby mi doradzić w tym wszystkim. Często moje turnieje Grand Prix były na zasadzie prób i błędów. Nie zawsze mi się udawało, ale akurat Grand Prix w Terenzano w 2009 roku mi wyszło. Po lidze szwedzkiej we wtorek zostałem u mojego tunera Jana Anderssona. Siedzieliśmy w warsztacie, szykując motocykle na Grand Prix. Wiedziałem, że Terenzano jest twardym i śliskim torem, który ma długie proste. Mówiłem mu, że bardzo źle się czuje na takich torach – tłumaczył Walasek.

Reprezentantowi Polski z pomocą pośpieszył szwedzki tuner, który doradził dokonanie drobnych korekt. – To była podkładka pod świecę oraz nacięcie łańcuszka rozrządu, a także wykasowanie luzów zaworowych – wyjaśnia Grzegorz Walasek. – To miało pozwolić motocyklowi mieć większy opór. Nigdy tego nie robiłem, bo nie miałem o tym pojęcia. Akurat w tym turnieju przyniosło to taki skutek, że spełniło się moje marzenie. Awansowałem bowiem do finału. Liczyłem na być może jeszcze coś więcej. Nie udało się, ale i tak było fajnie – wspomina Grzegorz Walasek.

Doświadczony zawodnik przytoczył jeszcze jedną anegdotę dotyczącą powrotu ze Szwecji w drodze do Terenzano. – Wracając od tunera ze Szwecji, jechaliśmy przez Niemcy i postanowiliśmy zahaczyć o Monachium, gdzie akurat odbywał się Octoberfest. Chcieliśmy zobaczyć jak to wygląda. Niestety, spędziliśmy tam trochę więcej czasu, bo niemiecka policja zatrzymała nas. Musieliśmy czekać ileś godzin na parkingu, żeby móc wyjechać dalej w podróż. Przyjechaliśmy do Terenzano dopiero w sobotę na dzień zawodów, nie uczestnicząc w piątkowym treningu – wspomina żużlowiec.

Podczas programu padło też ważne pytanie od kibiców odnośnie ostrowskiego żużla. Co zrobić, żeby TŻ Ostrovia była w PGE Ekstralidze? Odpowiedzieli na nie zarówno Grzegorz Walasek jak i Tomasz Gollob. – Po pierwsze, musimy tam awansować, a po drugie za awansem idą inne rzeczy. Wszystko ze sobą jest powiązane. Muszą być sponsorzy, musi być stadion dostosowany do obecnych wymogów. Nie są to łatwe rzeczy. Kiedyś to wyglądało inaczej. Ważne jest to, żebyśmy dziś w Ostrowie zrobili coś, by klub nie umarł. Dotyczy to większości klubów pierwszo i drugoligowych. Nie mówmy dziś o awansach, ale zróbmy coś, by żużel w tych ośrodkach po prostu przetrwał – ważne słowa powiedział Grzegorz Walasek.

Śledzę wydarzenia w Ostrowie, choć nigdy dla tego klubu nie jeździłem. Wiem, co tam było w latach 90. ubiegłego wieku, co było na początku XXI wieku, jak to wszystko było zniszczone. Muszę tutaj podkreślić duże zaangażowanie firmy Auto Partner Jana i Andrzeja Garcarków spod Ostrowa. Dzięki nim oraz innym sponsorom doprowadzono do dobrego momentu na awans do PGE Ekstraligi. Jest to dobry pomysł. Oczywiście, trzeba się wówczas liczyć z innymi nakładami finansowymi. Myślę, że Ostrów jest już przygotowany na ekstraligę. Trochę trzeba byłoby zmodernizować stadion, żeby był jeszcze bardziej nowoczesny. Kibice w Ostrowie zapełniają stadion i o frekwencję się nie boję. Nie należy jednak wejść do ekstraligi, po to jednak, by od razu z niej spaść. Myślę, że to jest decyzja zarządu, zawodników czy chcą atakować PGE Ekstraligę. Po awansie nie można zmieniać całego składu. Wystarczy dołożyć jednego czy dwóch wiodących żużlowców – uważa Tomasz Gollob.

Myślałem, że doczekam się tego momentu, że Ostrovia wróci do ekstraligi, ale być może jeszcze trochę będzie trzeba na to poczekać – dodał Gollob. – Rok – z uśmiechem odpowiedział mistrzowi świata Grzegorz Walasek.

Na koniec padło jeszcze pytanie, czy Grzegorz Walasek widzi się w przyszłości w roli trenera czy menedżera. – Jeżdżę tyle lat i być może coś bym przekazał i nauczył młode pokolenie. Mam duże doświadczenie, może nie takie, jak mistrz, Tomasz Gollob. Rola trenera w polskich klubach, szczególnie w PGE Ekstralidze, jest żadna. Decydenci są gdzie indziej. Wolałbym się zająć młodzieżą. To co widziałem w Ostrowie. Rola Mariusza Staszewskiego w TŻ Ostrovia to jest rola trenera. Trochę mu tego zazdroszczę, bo ma wspaniałą grupę ludzi do pracy z młodzieżą. Jeśli miałbym okazję z taką grupą pracować, to chciałbym wylądować niekoniecznie w Ostrowie, ale z grupą takich chłopaków, jakich Mariusz ma teraz w TŻ Ostrovia. Oni chcą pracować, chcą się uczyć. Spędzają mnóstwo czasu w warsztacie przy motocyklach. Bywam zazwyczaj w Ostrowie od czwarty do niedzieli, to widzę, że oni na stadionie spędzają praktycznie 24 godziny na dobę – zakończył Grzegorz Walasek.