Waldemar Górski: Na nowy rok życzę wszystkim zdrowia i powrotu do normalności

Dodane przez: Redaktor tzostrovia 30 grudnia, 2020

-To był bardzo ciężki rok, ale daliśmy radę. Dziura w budżecie na skutek ograniczeń i słabszej frekwencji była spora, ale udało się ją załatać. Dziękuję wszystkim naszym sponsorom, władzom miasta z panią prezydent Beatą Klimek na czele oraz prezesem Centrum Rozwoju Komunalnego Bartoszem Ziółkowskim. Oby ten nowy rok 2021 był lepszy, bo wszyscy mamy już dosyć obostrzeń i sytuacji, z jaką zmagamy się prawie od roku – mówi Waldemar Górski prezes TŻ Ostrovia w rozmowie podsumowującej kończący się rok 2020.

Jaki to był rok?

-Bardzo ciężki. Czekało nas dużo wyzwań, choćby organizacyjnych. Cały sezon rozgrywał się w określonym reżimie sanitarnym. Były testy, przestrzeganie obostrzeń i dużo nerwów, bo nigdy nie wiedzieliśmy, czy może nam coś niespodziewanego wyskoczyć. Do tego wynik sportowy drużyny nie taki jakbyśmy oczekiwali.

Sezon z ograniczoną frekwencją na trybunach ze względu na restrykcje. Mało tego, czasami dzień czy dwa przed meczem nie było wiadomo, ilu kibiców będzie można wpuścić na stadion. Trudno było cokolwiek planować w tym roku, raczej było działanie z dnia na dzień?

-Dokładnie. Nie robiliśmy zbyt wcześnie przedsprzedaży biletów, bo nie wiedzieliśmy, w jakiej strefie się znajdziemy. Dopiero pod koniec tygodnia okazywało się czy możemy wpuścić 25 czy 50 procent widzów, bo strefę żółtą czy czerwoną ogłaszano zazwyczaj w czwartek. Kilka razy łapaliśmy się na żółtą strefę i ograniczenia. To wszystko z pewnością odbijało się na frekwencji. Kibice podchodzili w tym roku z dużym dystansem. Widać było, że bezpieczniej było zostać w domu przed telewizorem oglądać nasze mecze niż wybierać się całymi rodzinami na stadion.

Myśli pan, że kibice w 2021 roku wrócą na stadiony?

-Myślę, że kibice są wygłodniali po tym sezonie 2020, który był taki, a nie inny. Część kibiców przecież jeździ za nami na wszystkie wyjazdy, a w minionym sezonie nie wszędzie mieli okazję być. Jestem przekonani, że ci fani, którzy są z nami na dobre i na złe, jeśli tylko będzie możliwość, pojawią się na stadionie.

Wpływy ze sprzedaży biletów to zawsze była znacząca pozycja w klubowym budżecie. Jak udaje się to rekompensować?

-Nie będę się już powtarzał, bo wiele razy o tym mówiłem, że w tym sezonie zrobiła się duża dziura w budżecie w obliczu obostrzeń i mniejszej frekwencji nawet, gdy mogła być pojemność do 50 procent. Na szczęście udało się tą dziurę w budżecie załatać i jesteśmy szczęśliwi.

Budżet na sezon 2021 kalkuluje pan z wpływami z biletów?

-Zakładam, że będzie można zapełnić stadion do 25 procent pojemności. Na tym poziomie kalkuluję wpływy z biletów do budżetu. Lepiej pozytywnie się zaskoczyć niż rozczarować. Na czymś trzeba było oprzeć kalkulacje. Wiem, że inne kluby też szacują wpływy z biletów na tym minimalnym poziomie. Patrząc na to co dzieje się wokół te 25 procent pojemności to może być maksimum, które będzie można wpuścić.

Jak sponsorzy reagują na to wszystko, co ma miejsce w obecnych czasach? Chętnie zostają z TŻ Ostrovia i dalej wspierają klub?

-Sponsorzy czy Miasto oraz spółki miejskie zdaję sobie doskonale sprawę, że musimy jakoś rekompensować mniejsze wpływy ze sprzedaży biletów. Globalnie to wsparcie nie było mniejsze niż w poprzednich latach.

Okres transferowy był trudny?

-Większość naszych założeń zostało zrealizowanych. Z Mariuszem Staszewskim mieliśmy plan, by został u nas Jonas Jeppesen. Przedstawiliśmy mu ofertę, ale trudno nam rywalizować pod względem finansowym z klubami z PGE Ekstraligi. To co założyliśmy sobie przy naszym budżecie udało się zrealizować. Zatrzymaliśmy Nicolaia Klindta. Pozyskaliśmy Olivera Berntzona. Trzon zespołu został. Myślę, że juniorzy będą systematycznie się rozwijać. Z okresu transferowego możemy być zadowoleni, biorąc pod uwagę nasze możliwości finansowe.

Arged Malesa TŻ Ostrovia jako jedyny klub eWinner 1. Ligi ma uczestnika cyklu Grand Prix, Olivera Berntzona. To z jednej strony atut, ale też obawa, jak Szwed będzie spisywał się po turniejach SGP…

-Będziemy mogli kibicować w Grand Prix reprezentantowi ostrowskiego klubu. Nie sądzę, by Oliver po słabszym występie w SGP rozpamiętywał to długo i miałoby się to odbić na jego postawie w polskiej lidze. To jest profesjonalista, który będzie starał się zarabiać w naszej lidze, nie bacząc na to, co się będzie działo w Grand Prix. Cieszymy się, bo pewnie także do Ostrowa raz po raz zawita z nim Peter Karlsson, który zna ostrowski tor jak własną kieszeń. Obecność jego rodaka na pewno mu nie przeszkodzi, bo może tylko pomóc.

Jakie życzenia można złożyć kibicom na nowy 2021 rok?

-Przede wszystkim powrotu do normalności. Tego chyba sobie wszyscy życzymy. No i oczywiście dużo zdrowia, bo ono jest najważniejsze.